poniedziałek, 20 sierpnia 2012

First




 18 urodziny dziewczyny zbliżały się wielkimi krokami, pełnoletność równała się z opuszczeniem jej obecnego miejsca zamieszkania.
 Tak wiele marzeń legło w gruzach, a teraz.? Teraz została tylko niepewność i strach przed jutrem. Tak bardzo bała się zacząć wszystkiego od nowa.
 Stała w oknie i obserwowała Liverpool - rodzinne miasto, które wręcz tętniło życiem. Było po 16 więc na chodnikach roiło się od ludzi spacerujących, po osoby wracające z pracy. Każdy gnał w inną stronę kontynuując swoją historię, a ona.. Ona stała w miejscu wraz ze swoją historią, nie potrafiąc kontynuować jej samodzielnie.
Poważnym problemem jaki posiadała w tej chwili był brak jakiejkolwiek towarzysza, chociażby do wspólnego milczenia przy zachodzącym słońcu. Była skazana na samotne borykanie się z problemami.
 Przymknęła oczy zaciągając się powietrzem wpływającym przez uchylone okno. Czas zacząć planować przyszłość, wziąć pióro i dokończyć swoje opowiadanie nie ważne czy z happy endem czy bez. Za 12 dni miała zabrać wszystkie rzeczy, których i tak miała niewiele, wyjść i już tu nie wrócić.
Dom dziecka nie jest aż takim złym miejscem jak niektórzy mówią. Miła atmosfera jaka tam panuję stara się zastąpić wszystko czego brak jest przebywającym tam ludziom.
Było pewne ,że chce zamieszkać w swoim starym domu, nie czułaby się dobrze sprzedając ostatnią rzecz, która kojarzyła jej się z rodziną.
-Mogę wejść .?
Skinęła głową nadal odwrócona w stronę okiennic. Łóżko skrzypnęło pod ciężarem opiekunki.
-Pomyślałam, że można by Ci znaleźć współlokatora bądź współlokatorów. Nie powinnaś mieszkać sama w tak dużym domu.
Odwróciła się zostawiając zabiegany Liverpool w spokoju i spojrzała na Rose.
-Nie jestem wariatką Ro, nie powieszę się na żyrandolu upijając się wcześniej Sobieskim.
-Nie o to mi chodzi. Nie jest dobrym pomysłem ,żebyś tyle czasu przebywała sama. Nie mówię ,że masz się z nimi zaprzyjaźnić, ale zawsze będzie raźniej chociażby przy wspólnym śniadaniu. Zostawię Ci listę ,zajrzyj do niej jak się zdecydujesz.
I znowu została sama. Ale przywykła już do tego-ona przeciwko całemu światu.
Nie wiedziała co myśleć o propozycji opiekunki, z jednej strony miała trochę racji. Przebywanie w tym domu samotnie, nie wpłynęło by dobrze na jej psychikę... Nie teraz kiedy chciała zacząć wszystko od nowa.
Podeszła do jednoosobowego drewnianego łóżka chwytając kartkę formatu A4 w swoje blade dłonie. "Chętnych" nie było dużo , na oko 10 , nie więcej. Pytanie tylko , jak wybrać z tej listy kogoś, kto miałby mieszkać z nią przez najbliższy rok ,kiedy się go nie zna. Ale kto powiedział ,że w życiu zawsze będzie z górki, szczególnie kiedy ona przez całe swoje życie musi wspinać się pod nią..
Jedyny pomysł na jaki się zdobyła w tej chwili, był strasznie dziecinny .. Zrobiła po prostu wyliczankę... Danny 19 lat i Jo 18 lat - wiekowo nie było tak źle, teraz pozostało umówić się tylko na wstępne spotkanie.  Wyciągnęła telefon i uważnie przepisała ciąg cyfr z kartki. Po 3 sygnałach w słuchawce odezwał się delikatny głos Joanny .
Na rozmowę wybrały małą kawiarenkę, która znajdowała się blisko ośrodka dziewczyny. W te samo miejsce i na tę samą godzinę umówiła się chwile później z chłopakiem.

                                                                ***
Jej oczy otworzyły się , gdy słońce znajdowało się już na horyzoncie. Zegarek wskazywał 11:30, co oznaczało ,że ma jeszcze 2 godziny do spotkania, na które wcale jej się nie śpieszyło..
Ubrała się i poszła do kuchni zjeść lekkie śniadanie. W pomieszczeniu nie zastała nikogo ,pomimo iż budynek zamieszkiwało ponad 20 osób. Gdy z powrotem znalazła się w pokoju , chcąc zająć swój czas sięgnęła po jedną ze swoich ulubionych książek . Powieść ta należała do jej matki , co sprawiało ,że dziewczyna często do niej wracała .
Gdy poinformowała opiekunów, o dzisiejszych planach ,wyszła na zewnątrz gdzie powitał ją słoneczny Liverpool. Była sobota - dzień wolny , nie dziwne więc,że park ,który znajdował się na przeciwko budynku tętnił życiem. Przy stawie małe dzieci wraz z rodzicami karmiły kaczki,a emeryci zajmowali drewniane ławki zawzięcie dyskutując ze swoimi towarzyszami. Miało się wrażenie, że gdy się tam wchodziło, wszystkie zmartwienia znikały.Niestety, z nią tak nie było.
Nie minęło nawet 5 minut kiedy ujrzała szyld 'Our coffee' . Drzwi otworzyły się, pod delikatnym naciskiem dziewczyny. Po chwili do jej nozdrzy dotarł zapach mielonej kawy i szarlotki. Przymknęła oczy zaciągając się tym przyjemnym zapachem. Trwało to krótką chwilę, ale dzięki niej przypomniała sobie wspaniałe czasy dzieciństwa gdy wraz z mamą piekła jakieś ciasto.
Jej oczy zaczęły wodzić po pomieszczeniu , dopóki nie natrafiły na stolik , przy którym siedziała para intensywnie wpatrująca się w nią. Ruszyła w stronę lekko przygarbionego szatyna i bladej rozpromienionej brunetki.



piątek, 11 maja 2012

Prologue

Opuszkami palców przejeżdżała po zimnej ścianie pomieszczenia. Czuła pod nimi każdą rysę i każde wypuklenie. W okół panował istny spokój, była tam sama. Pokój znajdował się w identycznym stanie jak sprzed 2 lat. Te same kolory ścian, te same meble tyle,że okryte folią. Tylko zapach był inny, nie było w nim czuć.. spokoju, mocnych perfum rodzicielki mieszanych z wonią kwiatów wazonowych. W powietrzu unosiła się zapach nie przyjemny dla nozdrzy człowieka. Śmierdziało nicością, pustką. Powolnym krokiem zmierzyła do korytarza, gdzie wisiało stare lustro, z dużą drewnianą ramą. Nie widziała w nim tego co mogła dostrzec zaledwie 24 miesiące temu. Spoglądała na niską wychudzoną blondynkę. Jej wystające kości policzkowe dało się zauważyć z odległości kilkunastu metrów. W oczach nie widniały już iskierki radości i chęci życia, widać było już tylko czarną dziurę.
 Odwróciła głowę w prawą stronę. Długie, z ciemnego drewna schody prowadziły na kolejne piętro domu. Mozolnym i delikatnym ruchem stąpała po każdym schodku ciągnąc rękę po mocnej poręczy. Ściany były puste, nie pokrywały ich już ramki ze zdjęciami, obrazy czy pamiątki z zagranicznych wakacji. Pustka. Gdy butami dotknęła panelowej podłogi powolnym ruchem uniosła głowę ku górze. Krótki korytarz gdzie po dwóch stronach znajdowały się po 2 pary drzwi. Wiedziała gdzie chce pójść, nogi same ją prowadziły. Już po chwili znalazła się w liliowym pokoju, który oświetlało słońce przebijające się przez poddaszowe okno. W powietrzu unosiły się pyłki kurzu.Szafa , biurko, komoda i łóżko tak jak reszta rzeczy w domu była zakryta. Jednak jednej rzeczy nie przykrywała przeźroczysta płachta. Zdjęcie 4 uśmiechających się ludzi. Z pozoru można stwierdzić , że była to szczęśliwa rodzina. Dwójka dzieci wraz z rodzicami , a za nimi Krzywa Wieża w Pizie. Po bladej twarzy dziewczyny spłynęła łza , niczym nie odnosząca się do szczęścia fotografii. Była to łza smutku i rozpaczy. Starła ją szybkim ruchem ręki i wyszła z pokoju. Nie zaglądała nigdzie więcej,zeszła na dół po czym opuściła budynek. Jej stan psychiczny nie pozwalał na dalsze 'zwiedzanie'.
Gdy zamknęła drzwi w twarz uderzył ją zimny ale zarazem świeży powiew wiatru. Powolnym ruchem zmierzyła ku samochodowi, który czekał na nią na podjeździe.


_________________
Nadal piszę tego bloga .:)
Jednak miałam przypływ pomysłów na opowiadanie nie związane z 5 chłopców.:)
Jak na razie taki krótki prolog, a w weekend pojawi się nowy rozdział.:)