piątek, 11 maja 2012

Prologue

Opuszkami palców przejeżdżała po zimnej ścianie pomieszczenia. Czuła pod nimi każdą rysę i każde wypuklenie. W okół panował istny spokój, była tam sama. Pokój znajdował się w identycznym stanie jak sprzed 2 lat. Te same kolory ścian, te same meble tyle,że okryte folią. Tylko zapach był inny, nie było w nim czuć.. spokoju, mocnych perfum rodzicielki mieszanych z wonią kwiatów wazonowych. W powietrzu unosiła się zapach nie przyjemny dla nozdrzy człowieka. Śmierdziało nicością, pustką. Powolnym krokiem zmierzyła do korytarza, gdzie wisiało stare lustro, z dużą drewnianą ramą. Nie widziała w nim tego co mogła dostrzec zaledwie 24 miesiące temu. Spoglądała na niską wychudzoną blondynkę. Jej wystające kości policzkowe dało się zauważyć z odległości kilkunastu metrów. W oczach nie widniały już iskierki radości i chęci życia, widać było już tylko czarną dziurę.
 Odwróciła głowę w prawą stronę. Długie, z ciemnego drewna schody prowadziły na kolejne piętro domu. Mozolnym i delikatnym ruchem stąpała po każdym schodku ciągnąc rękę po mocnej poręczy. Ściany były puste, nie pokrywały ich już ramki ze zdjęciami, obrazy czy pamiątki z zagranicznych wakacji. Pustka. Gdy butami dotknęła panelowej podłogi powolnym ruchem uniosła głowę ku górze. Krótki korytarz gdzie po dwóch stronach znajdowały się po 2 pary drzwi. Wiedziała gdzie chce pójść, nogi same ją prowadziły. Już po chwili znalazła się w liliowym pokoju, który oświetlało słońce przebijające się przez poddaszowe okno. W powietrzu unosiły się pyłki kurzu.Szafa , biurko, komoda i łóżko tak jak reszta rzeczy w domu była zakryta. Jednak jednej rzeczy nie przykrywała przeźroczysta płachta. Zdjęcie 4 uśmiechających się ludzi. Z pozoru można stwierdzić , że była to szczęśliwa rodzina. Dwójka dzieci wraz z rodzicami , a za nimi Krzywa Wieża w Pizie. Po bladej twarzy dziewczyny spłynęła łza , niczym nie odnosząca się do szczęścia fotografii. Była to łza smutku i rozpaczy. Starła ją szybkim ruchem ręki i wyszła z pokoju. Nie zaglądała nigdzie więcej,zeszła na dół po czym opuściła budynek. Jej stan psychiczny nie pozwalał na dalsze 'zwiedzanie'.
Gdy zamknęła drzwi w twarz uderzył ją zimny ale zarazem świeży powiew wiatru. Powolnym ruchem zmierzyła ku samochodowi, który czekał na nią na podjeździe.


_________________
Nadal piszę tego bloga .:)
Jednak miałam przypływ pomysłów na opowiadanie nie związane z 5 chłopców.:)
Jak na razie taki krótki prolog, a w weekend pojawi się nowy rozdział.:)

1 komentarz:

  1. Nooo .. widzę, że tak tajemniczo i smutnie też potrafisz pisać, jestem pełna podziwu ♥ Możesz mnie informować (@lidiahaha) z chęcią poczytam :)

    OdpowiedzUsuń